sobota, 29 listopada 2014

N-O-V-I-C-E

Utworzyłam nowego bloga, na którym będą wpisywane informacje o rozdziałach. 
Oto linik:
Mam nadzieje, że pomoże on i wam i mnie.
Do następnego postu!!!

niedziela, 23 listopada 2014

15. Goście z Naboo





(Bloom P.O.V)

Gdy się obudziłam, poczułam, że jestem uwięziona w objęciach Slava'y. Zaśmiałam się. Brunet podniósł leniwie  lewą powiekę i uśmiechnął się do mnie.
-Dzień dobry.-powiedział, całując mnie w nos.-Jak się spało?
-Dobrze.-przywarłam ustami do jego ust,
-Ekhm. Wybaczcie, że wam przeszkadzam.-usłyszałam jakiś kobiecy głos.
Ja i Ben spojrzeliśmy w miejsce gdzie wydobywał się ten głos. Głos należał do wysokiej blondynki.
-Juliet.-powiedział Ben.
-Też za tobą tęskniłam, mój ty mały braciszku.

(Luke P.O.V)

Siedziałem na moim łóżku, jadłem chrupki serowe i patrzyłem jak Mara nokautuje jakiegoś  bruneta, który wparował do naszego pokoju.


(Mara P.O.V)

I miej tu pożytek z faceta. Smaczne te chrupki, Wieśniaku?
-Maro, puść go.-usłyszałam głos Nate'a.
Spojrzałam na Nathan'a, zanim stali Ben, Bloom, Leia i jakaś blondynka.
-Zadowolony?-puściłam bruneta, Luke nadal jadł te chrupki serowe.
-Dopiero co przylecieliśmy tu, a ty Jake, już dziewczyna nad tobą góruje.-powiedziała chichocząc blondynka.
-Hahaha, bardzo śmieszne, Juliet.-powiedział Jake.
-To jest Jake Fox i Juliet Slava.-powiedział Nate.
-Bennii, nie cieszysz się ze siostrzyczka do ciebie przyjechała?-powiedziała złośliwie do Benjamina.
-Nie widzisz?-powiedział Jake-Aż skacze ze szczęścia.


Kilka godzin później...

(Ben P.O.V)

-Powiem jedno: chyba Juliet za tobą nie przepada.-powiedziałem.
-Wiem.-powiedziała Bloom.
-Madame.-na sale treningową, przylazł Fox i pomógł Bloom w układaniu łuków.
Gdy Jake złapał Bloom w tali. Czy on nie widzi, że ja tu jestem? I to co zrobił mnie wkurzyło? 
-Wybacz, Jake.-powiedziała Tink, uwalniając się z jego objęć-Ale jestem już przez kogoś zajęta.
Brunetka spojrzała na mnie i gdy nasz wzrok się spotkał, uśmiechnęła się. Odwzajemniłem jej uśmiech.
-Ty i Ben?-powiedział Jake.-Na prawdę? Ty i on?
-Tak.
-Wiesz kim on jest?-Jake stanął twarzą w twarz z Bloom.
-Jake, zostaw ją.-podeszłem do nich, próbując odciągnąć Bloom od Jake'a.
-Należy do najbogatszych rodzin na Naboo.-powiedział Jake-Jesteś tylko zabawką dla niego, on ma narzeczoną.
Nie była to sekunda gdy uderzyłem Jake'a w twarz. Na co Jake mi oddał kopnięciem w piszczel. Zaczęliśmy się bić.



_____________________________________________
Rozdział piętnasty jest. 
Przeprasza, że taki krótki, ale brak weny :c



sobota, 20 września 2014

14. Nate



(Bloom P.O.V)

Obudziłam się.  Była godzina trzecia nad ranem.  Obróciłam się na lewy bok. Próbowałam zasnąć,  na próżno.  Wstałam,  ubrałam buty i następnie pocałowałam Ben'a w nos.  Na co on pomrukną przez sen.  Wyszłam z pokoju i udałam się do sali treningowej.  W sali treningowej, zauważyłam Nate, ćwiczącego strzelectwo.
-Czemu nie śpisz?-powiedział Nate, gdy podeszłam do niego.
-Nawet się nie odwróciłeś, a wiesz, że ktoś tu jest.-powiedziałam.
-Jestem czujny.
-Aha.-usiadłam na stoliku.
-Co?
-O co ci chodzi?
-Tak dziwnie na mnie patrzysz.
-Jak widzisz mój wyraz twarzy?
-Przeczuwam.
-Wrażliwy na Moc jesteś czy co?
-Nie. Raczej nie.
-Raczej???
Nate westchnął i odwrócił się do mnie przodem.
-Opowiedz o sobie. Mamy czas.-powiedziałam, siadając po turecku.
-Ale jak ja ci opowiem o sobie, to ty masz osobie.
-Oki.-uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka, na co Nate wybuchł śmiechem.
-Tak więc. Pochodzę z Yavin IV, mam starszego brata Rick'a i młodszą siostrę Vanesse.


(Nate  P.O.V , gdy miał 7 lat)

Bawiłem się z młodszą siostrą na podwórku. Gdy nagle straciłem Vanesse z oczu. Rozglądałam się, szukając gdzie ona może być. Nigdzie jej nie widziałem. Zacząłem panikować. Gdy nagle zobaczyłem białego wilka, mój i wilka wzrok spotkał się.
,,Chodź za mną.'' Usłyszałem jakiś głos w mojej głowie.
-Wilku.-powiedziałem, idąc za wilkiem.
,,Zwą mnie Naveen. A ciebie, mały chłopce?''
-Nathan, ale wole Nate.
,,Podarunek. To oznacza twe imię, nieprawdaż?''
-Ccc-cchyba t-ttak.
,,Twa siostra jest w domu. Zabrał ją twój brat.''
-Rick?
,,Tak. Jesteśmy na miejscu.''
Była to jaskinia, w tej jaskini znajdowały się kolorowe kryształy.
,,Weź jeden.''
-Nie powinnęm.
,,Weź. To prezent od mojego stada.''
Wziąłem niebieski krysztalik i wyszłem z jaskini. Nagle znalazłem się na podwórku przed domem. Wbiegłem do domu i zobaczyłem moja matkę i siostrę płaczące nad ciałem mojego ojca. A Rick miał blaster w rękach.
-Nate!-krzyknęła moja mama.


(Nate P.O.V obecnie)

-Byłem mały nic nie rozumiałem.-powiedziałem.-Rick zabił ojca, pobił matkę i Vanesse. A mi odciął lewą dłoń i teraz mam protezę. 
-To okropne.-powiedziała Bloom-A ten wilk i ten kryształ?
-Wilka nie spotkałem już nigdy więcej, a kryształ nosze zawsze na szyi. 
-Aha.
-No więc. Twoja kolej.
-A nie mam tak ciekawej historii jak ty. 
-Ej, obiecałaś coś.
-No dobra. Za bardzo nie pamiętam mojego dzieciństwa z rodzicami, po większość swego życia spędziłam na byciu w Imperium, po jestem wrażliwa na Moc. 
-Aha. A ty i Han?
-Rodzeństwo przyrodnie.-powiedział Han, siadając obok Tink.
-Ten sam tatuś, ale inna mamusia.-powiedziała Bloom.
-Czemu nie spicie?
-Ja robię sobie czasami małe nocne spacerki.-powiedziałem.
-A ja nie mogłam spać, a ty Han?
-Jej Wysokość, mnie wygoniła z pokoju. Bo uważa, że ja chrapie.
-Yhym.


(Benjamin P.O.V)

-Bloom.-powiedziałem przebudzając się-Bloom!
Otworzyłem oczy, wstałem do pozycji siedzącej i rozglądnąłem się po pokoju. Jej łóżko było puste.
-Mam nadzieje, że jak wyszła to wzięła ze sobą komunikator.-wziąłem małe coś z szafki nocnej-Odbierz.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i piąty. Gdy nagle rozsunęły się drzwi pokoju. Osoba która weszła nie zapaliła światła.
-Bloom?-powiedziałem, na co osoba wystraszyła się nie co.
-Tak?-powiedziała Bloom, odwracając się do mnie.
-Gdzie byłaś?
-A poszłam sobie na spacerek. A co?
-Nic.
-Dobranoc.
-Tink, czekaj!
-Czy coś się stało?
-Chodź tu do mnie.
Brunetka położyła się obok mnie, wtulając się w moje ramie.




----------------------------------------------------
Rozdział czternasty!!! Yupi!
NMBZW!!!







piątek, 5 września 2014

13. Rebelia


Mara, Luke, Bloom i Ben, zostali otoczeni przez nieznanych im żołnierzy. Jeden z nich. Podszedł do nich. Był to szatyn o zielonych oczach. Johnny Black, dowódca rebelii zimskiej.
-No kogo my tu mamy.-powiedział Johnny-Sam Benjamin Slava. Co cię sprowadza w nasze skromne progi?
-Black. Milutki do ostatniej deski.
-Ha ha! Och Slava, ty jak coś powiesz. A propo, co tu robią gwardziści Nate Swan'a i ty wśród nich?
-Och, zamknij się!
-Ben.-powiedziała Bloom, łapiąc Bena za dłoń.
-Och, moja droga.-powiedział Johnny-Myślisz, że on cię kocha? Haha! On tylko cię wykorzystuje, nic do ciebie nie czuje. Biedactwo. Biedna, Bloom.
-Skąd znasz moje imię?
-Ech...Nate, mnie po was przysłał.-powiedział Black, uderzając Ben'a końcem blastera.
Młody Slava, stracił przytomność.
-Ben!-powiedziała Tink, łapiąc go-Czemu mu to zrobiłeś?!
-Dla jego dobra.
-Jesteś okropny.
-Wybacz złotko, ale ja nie jestem z Imperium tak jak ty i twoja przyjaciółka.
-Nie jestem już w Imperium!
-Ach. To szkoda. 



(Benjamin P.O.V)

Otworzyłem oczy, byłem w jakimś nieznanym mi miejscu. Próbowałem usiąść, ale każda próba powodowała ból głowy. Rozejrzałem się, jak było to możliwe.  Obok łóżka, na krześle siedziała kobieta. Która cały czas na mnie patrzyła i po chwili uśmiechnęła się do mnie. Skądś ją znam. Tylko z skąd?
-Obudziłeś się, wreszcie .-powiedziała kobieta.
-Jak długo spałem?
-Z trzy dni.
-Wybacz, że tak się spytam. Ale kim jesteś?
Z twarzy brunetki zniknął uśmiech.
-Nie pamiętasz mnie?-powiedziała brunetka, siadając na łóżku.
-Nie. Chyba. Nie wiem.
-Jestem Bloom. Bloom Solo.
Bloom Solo. To nie ta co prawie bym zabił? To ta która muskała ustami, moich ust?
-Zmieniłaś się po tych trzech dniach.
-To, że ścięłam włosy?
-Może?
-Przestań.
-Ale co mam przestać?
-No to jak się na mnie patrzysz.-nasze nosy się stykały.
-A co w moim patrzeniu jest złe?
-Wygląda to jak byś chciał mnie czytać jak otwartą księgę.
-Ja cię nie czytam. Ja cię zgaduje.
Nasze usta złączyły się w pocałunek. Jej ręce powędrowały do moich włosów. 



(Mara P.O.V)

-Ile ona będzie siedzieć u tego Slavay?-powiedziałam.
-Nie potrzebnie się martwisz.-powiedział Luke.
-Blondasku. Widziałeś na jego aktach i filmach kim on naprawdę jest.
-To, że jest wojownikiem ognia i pionkiem Rick'a Swan'a. To nie znaczy, że może się on zmienił.
-A jeśli nie? I co jeśli oplata sobie Tink wokół palca?
-Skarbie, uspokój się.
-No ale...
-Troszczysz się o Bloom. Wiem.-pocałował mnie w policzek.
A nie mówiłam jeszcze. Ja i Luke jesteśmy parą od wczoraj. Czy to nie wspaniale? A jeszcze coś. Elena i Nate się chajtają z dwa dni! Ale jeszcze nie mam sukienki! A ty czemu tak na mnie paczasz Skywalker? Ej, ej. Chciałeś buziaka? Czemu nie mówiłeś? No ktoś czasem musi zrobić pierwszy krok.



______________________________
Proszę oto rozdział trzynasty.
NMBZW!







niedziela, 31 sierpnia 2014

12. Motylki w brzuchu?



Luke poczuł, że ktoś składa pocałunki na jego ustach. Otworzył oczy, zobaczył twarz kobiety o rudych włosach. Była to Mara. Mara zaczęła się odsuwać.
-Hm. Chciałam się poczuć jak Bloom.-powiedziała Mara, delikatnie się uśmiechając.
Oboje czuli jakieś ciepło i przyjemne uczucie w środku.
-Dzięki.-powiedział Luke, siadając po turecku.
-Nie ma za co.
 Skywalker uśmiechnął się i następnie przytulił się do Mary.
-Tą wizje którą widziałaś. To ona może się zmienić?
-Może.
-Czy czujesz jakieś ciepło w ciele?
Młoda Jade zawahała się. Nie była pewna czy czuje jakieś ciepło.
-Nie, raczej nie.-powiedziała rudowłosa.
-No,no,no.-Mara i Luke usłyszeli czyjś głos i bicie brawo.
Odwróciła się i zobaczyła Bloom i Benjamina, który znów miał ręce skute w kajdankach.
-Co ja tu widzę.-powiedziała Bloom.
-On sam!-powiedziała Mara.
-Ta-a, jasne.
-To tylko czysty przypadek, że on się do ciebie przytula.-powiedział Benjamin.
Bloom uśmiechnęła się do Benjamina, a Luke odsunął się od Mary.
-Bloom!-powiedział Luke.
-Cześć.
-Co was tak długo nie było?
-Byliśmy.-powiedział Ben, gdy Tink ściągała mu kajdanki.-Patrzyliśmy się jak  wymieniacie się śliną.
-Co?-powiedziała Mara, wstawając na równe nogi.
-No tak.
-JAK JA CIĘ DORWE SLAVA! TO WŁASNA MATKA CIĘ NIE POZNA!-Mara chciała się rzucić na Ben'a z pazurami, ale Luke ją powstrzymał.
-Maro, uspokój się.
-Właśnie, Maro. Blondasek ma racje uspokój się.
-Ben...-powiedziała młoda Solo.
-Co?
-Zostaw ją już.
-Dobra!-Slava pocałował Bloom w policzek.
Luke puścił Marę i razem z otwartymi buziami patrzyli na Ben'a i Bloom.
-Czy my czegoś nie wiemy?-powiedzieli równocześnie Luke i Mara.
-A coś macie wiedzieć?-powiedział brunet.
-Tak i to dużo!
-Więc zadawaj pytania!
-Uspokójcie się!-powiedziała Tink, próbując rozdzielić Ben'a i Mare.
-Ej, spójrzcie.-powiedział Luke.
-Co?-powiedzieli równocześnie Bloom, Ben i Mara.
Spojrzeli i zobaczyli, że są otoczeni przez żołnierzy celujących do nich.
-No pięknie.-powiedziała Bloom.


___________________________
Rozdział! Tak wiem krótki, bo brak weny :(
Ale już jest.
NMBZW!



sobota, 21 czerwca 2014

11. Luke!!!


                                                               Benjamin i Bloom
Bloom wraz z Benem, biegli w miejsce, gdzie wydobył się krzyk. Gdy nagle Bloom się zatrzymała.
-Dlaczego się zatrzymałaś?-powiedział Benjamin, prawie wpadając w drzewo.
-Bądź cicho!-powiedziała Bloom siadając na głazie.
-Co ty robisz?
-Szukam w Mocy, innych.
-Aha...ciekawe.
Bloom przewróciła oczami, następnie zamknęła je i skupiła się w Mocy. Wyczuła w Mocy, obecność Mary.
,,Bloom?''
Usłyszała Bloom w swojej głowie głos Mary.
,,Mara?''
,,Tak!''
,,Coś się stało?''
,,Zaatakował mnie i Luke'a, jakieś zwierze!''
,,Co?''
,,Coś podobne do niedźwiedzia!''
Bloom zerwała się z transu, przez krzyk Benjamina. On pokazywał palcem, że coś stoi za nią. Bloom odwróciła się i zobaczyła zwierze podobne do niedźwiedzia.


Luke i Mara
Mara fioletowym ostrzem przecięła łapę przednią niedźwiedzia (biedny niedźwiedź :( ). Mara widziała jak Luke zbliża się do się do niedźwiedzia.
-Luke!-krzyknęła Mara.
Niedźwiedź wyczuł zapach Luke'a (Maro, po co krzyczałaś?!) i jedną przednią łapą (którą jeszcze miał), podrapał Luke w jego klatkę piersiową. Luke jęknął z bólu i upadł na ziemie (odcięcie ręki bardziej boli, Luke. Chyba.). Niedźwiedź podchodził do Luke'a, kiedy Mara odcięła niedźwiedziowi głowę. Tułów zwierzęcia opadł na ziemie, niedaleko własnej głowy.
-Luke!-krzyknęła Mara podbiegając do Luke'a, a następnie uklękła obok niego.
Koszula Luke'a była rozerwana przez pazury niedźwiedzia, Luke cały czas jęczał z bólu.
,,Mara?''
Młoda Jade usłyszała w swojej głowie, głos swoje przyjaciółki, Bloom.
,,Bloom!''
,,Coś się stało?''
,,Blondasek umiera!!!''
,,Luke? Nie!''
,,Tak! Proszę pomóż!''
,,Nie mam jak!''
,,Dlaczego?!''
,,Mam na razie problem, to znaczy niedźwiedź. Musisz sama coś zrobić.''
,,Nie jestem tobą!!! Nie mam mocy uzdrawiania, jak ty!!!''
,,Przykro mi.''
Po policzku Mary spłynęły krople łez.
-Mmmara.-wyjęczał Luke.
-Tak?-powiedziała Mara.
-Mówiłaś, że miałaś wizję. Co w niej widziałaś?
-Bloom.
-A z kim?
-Z tym Benjaminem, brała ślub.
-To dobrze.
-Czemu?
-Bbbo ktoś się nią zajmie, kiedy mnie  nie będzie.-powiedział Luke i następnie zamknął oczy.
-Nie, nie, nie, nie!-powiedziała Mara, gdy reaminowała Luke'a.
Na próżno. Młoda Jade płakała, nie wiedziała czemu. Od przybycia na Zim, nabijała się z niego, że pocałował Bloom. A teraz, czuła się inaczej. Pochyliła się nad twarzą Luke'a i zaczęła go całować.


Benjamin i Bloom
Ben i Bloom, walczyli z niedźwiedziem. Szło im świetnie. Po kilku minutach walki, zwierze opadło bez ruchu na ziemie.
-Nareście!-powiedziała zdyszana Bloom.
Benjamin zauważył, że z tyłu Bloom, leci na nią kłoda.
-Uważaj!-powiedział Ben, przyciągając Tink do siebie.
Kłoda zatrzymała się przy drzewie. Bloom była wtulona w klatkę piersiową Ben'a i brała głośno oddech.
-Spokojnie.-powiedział Slava, głaszcząc Bloom po głowie.
-Dzięki, że mnie uratowałeś.-powiedziała młoda Solo, patrząc Benjamin'owi prosto w oczy.
-Masz piękne oczy.
-Ty również 
Młody Slava uśmiechnął się do młodej Solo  i następnie zaczął ją całować.


___________________________________
Rozdział, wreście został dodany!
Po tylu próbach dodania go.
Życze miłego czytania!
NMBZW!!!









sobota, 8 marca 2014

10. Jestem Benjamin Slava


Grupa Swan'a


-Odsuńcie się!-powiedział Benjamin-Albo dziewczyna umrze!
Elena, Han, Luke, Mara, Nate, Chwebacca i Leia zrobili krok w tył.
-Dobrze.-powiedział Benjamin-A teraz oddłużcie broń.
Wszyscy odłożyli broń, tak jak kazał Ben.
-Łał.-pomyślał Ben-Nie wiedziałem, że tak szybko mi to ujdzie.
Ale Ben, nie wiedział, że kobieta którą ma zabić, jest wspaniałą aktorką i wspaniała w różnych sytuacjach.
Bloom, swoim przyjaciołom dawała znaki przez miny. Kiedy odłożyli broń, był to sygnał dla Bloom, żeby zacząć działać. Bloom walnęła łokciem w brzuch swojego napastnika. On ją puścił, a ona wzięła jego blaster i wycelowała w niego.
-Kim jesteś?!-powiedziała Bloom.
-Maleńka uspokój się.-powiedział Benjamin-Nie chciałem ci zrobić krzywdy.
-Kim jesteś?!
-Jestem Benjamin Slava. I naprawdę, piękna nie chciałem cię skrzywdzić.
-Nie mów do mnie ,,maleńka'' ani ,,piękna''!
-Bloom, spokojnie.-powiedział Luke kładąc rękę na ramieniu Bloom.
-Blondasek ma rację. Spokojnie Bloom.-powiedziała Mara.
-Widzisz? I ej!
-Maro...-powiedziała Bloom.
-Tak wiem, kochasz tego Blondaska.
-Mara!
-Ale to prawda!
-Czyli jak pocałuje tego tam Benjamina, to też uznasz, że go kocham?
-Gdybyś pocałowała tego tam Slava, to byłam bym zazdrosna.
-Zazdrosna?
-Tak. Przecież on to słodki i przystojny brunet o zielonych oczach. Nie byłaś by zazdrosna?
-Nie byłam bym.
-No tak, ty lecisz na blondynów.
-Mara!
Włosy Bloom z koloru rudego wróciły do koloru naturalnego czyli do brązu.
-Widzisz co zrobiłaś?
-Są znowu brązowe.
-No właśnie! Nie mogą takie być!
-Dlaczego?-powiedział Luke.
-Bo, bo...Nie mogę tego powiedzieć.
-Ej, ty, w lokach!-powiedział Han-Nigdzie się nie wybierasz.
Elena podeszła do Benjamina i na nadgarstki włożyła mu kajdanki.
-Teraz przy najmniej nie nazywają nas bliźniaczkami.-powiedziała Mara.
-No właśnie.-powiedziała Tink.
-Nie cieszysz się?
-A z czego?
-To, że nikt nas już nie pomyli.
-Jak to możliwe, że was mylą?-powiedziała Elena-Skoro Bloom jest od ciebie Maro starsza i wyższa.
-Właśnie nie wiem jak to możliwe.-powiedziała Mara.
- To co robimy z tym Benjaminem?-powiedział Han.
-Nate, dowodzi.-powiedziała El.
-Będzie naszym zakładnikiem.-powiedział Nathan-I Bloom będzie go pilnować.
-Co?!-powiedziała Tink-Niech Mara nim się zajmie!
-To jest rozkaz.-powiedział Nate.
-Bloom spokojnie, złość prowadzi na Ciemną Stronę.-pomyślała Bloom.
-Idziemy.-powiedział Nathan.


***
-Idziemy już od wielu godzin!-powiedziała Elena-Może zrobimy postój? Hm? Co ty na to Nate?
-Im szybciej, tam dojdziemy tym lepiej!-powiedział Nate.
-Ściemnia się.-powiedziała Leia-Powinniśmy rozpić obóz.
-Dobra.-powiedział Nathan-Mara i Luke poszukacie coś na opał. Han, Chewi i Leia rozłożą namioty. Ja i Elena obmyślimy plan.
-A ja co mam robić?-powiedziała Bloom.
-Masz pilnować więźnia.-powiedziała Elena.


Benjamin i Bloom
Bloom, siedziała na kłodzie jakiegoś tam ściętego drzewa, a obok niej siedział Benjamin.  Młoda Solo, czasami dmuchała na swoją grzywkę lub mruczała coś pod nosem. Benjamin siedział dwa centymetry od Bloom. Ben przypomniał sobie rozkaz Ricka: ,,Masz się z nimi za przyjaźnić!''. Więc uznał, że będzie lepiej jak usiądzie bliżej Bloom.
-Liczę do trzech...-powiedziała Bloom.
-No weź, Bloomi!-powiedział Ben.
-Nie mów do mnie Bloomi!
-Dlaczego?
-Chciałeś mnie zabić.
-Wcale nie!
-Ta-a, jasne.
-Ładna jesteś.
-Nie zmieniaj tematu!
-Dobra, nie krzycz.
-Czym się zajmujesz w życiu?
Benjamin zawahał się.
-Powiedz. To ja powiem o sobie.
Ben westchnął.
-Jestem wojownikiem ognia.
-Wojownikiem ognia? Pierwszy raz słyszę.
-A ty?
-Jestem Rycerzem Jedi.
-Myślałem, że Jedi wyginęli.
-Może. A skąd jesteś?
-Z planety Naboo.
-Naboo. Ach, piękna planeta, ale nigdy tam nie byłam, ale słyszałam, że to piękna planeta. Ja jestem z Corellii.
-Yhym. Nigdy tam nie byłem.
Bloom uśmiechnęła się, a jej włosy zmieniły kolor na niebieski.
-Przed chwilą miałaś brązowe włosy, a teraz masz niebieskie. Jak ty to robisz?
-Nie wiem.
-One tak same?
-Tak.
Nagle z lasu wydobył się krzyk towarzyszy, mieli kłopoty. Bloom od razu oderwała się z swojego miejsca i wzięła miecz świetlny w ręce, miała już biec kiedy przypomniała sobie o Benie.
-Chodź.-powiedziała Bloom ściągając mu kajdanki i podała mu jego broń.


__________________________
Ta da! Rozdział!