sobota, 20 września 2014

14. Nate



(Bloom P.O.V)

Obudziłam się.  Była godzina trzecia nad ranem.  Obróciłam się na lewy bok. Próbowałam zasnąć,  na próżno.  Wstałam,  ubrałam buty i następnie pocałowałam Ben'a w nos.  Na co on pomrukną przez sen.  Wyszłam z pokoju i udałam się do sali treningowej.  W sali treningowej, zauważyłam Nate, ćwiczącego strzelectwo.
-Czemu nie śpisz?-powiedział Nate, gdy podeszłam do niego.
-Nawet się nie odwróciłeś, a wiesz, że ktoś tu jest.-powiedziałam.
-Jestem czujny.
-Aha.-usiadłam na stoliku.
-Co?
-O co ci chodzi?
-Tak dziwnie na mnie patrzysz.
-Jak widzisz mój wyraz twarzy?
-Przeczuwam.
-Wrażliwy na Moc jesteś czy co?
-Nie. Raczej nie.
-Raczej???
Nate westchnął i odwrócił się do mnie przodem.
-Opowiedz o sobie. Mamy czas.-powiedziałam, siadając po turecku.
-Ale jak ja ci opowiem o sobie, to ty masz osobie.
-Oki.-uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka, na co Nate wybuchł śmiechem.
-Tak więc. Pochodzę z Yavin IV, mam starszego brata Rick'a i młodszą siostrę Vanesse.


(Nate  P.O.V , gdy miał 7 lat)

Bawiłem się z młodszą siostrą na podwórku. Gdy nagle straciłem Vanesse z oczu. Rozglądałam się, szukając gdzie ona może być. Nigdzie jej nie widziałem. Zacząłem panikować. Gdy nagle zobaczyłem białego wilka, mój i wilka wzrok spotkał się.
,,Chodź za mną.'' Usłyszałem jakiś głos w mojej głowie.
-Wilku.-powiedziałem, idąc za wilkiem.
,,Zwą mnie Naveen. A ciebie, mały chłopce?''
-Nathan, ale wole Nate.
,,Podarunek. To oznacza twe imię, nieprawdaż?''
-Ccc-cchyba t-ttak.
,,Twa siostra jest w domu. Zabrał ją twój brat.''
-Rick?
,,Tak. Jesteśmy na miejscu.''
Była to jaskinia, w tej jaskini znajdowały się kolorowe kryształy.
,,Weź jeden.''
-Nie powinnęm.
,,Weź. To prezent od mojego stada.''
Wziąłem niebieski krysztalik i wyszłem z jaskini. Nagle znalazłem się na podwórku przed domem. Wbiegłem do domu i zobaczyłem moja matkę i siostrę płaczące nad ciałem mojego ojca. A Rick miał blaster w rękach.
-Nate!-krzyknęła moja mama.


(Nate P.O.V obecnie)

-Byłem mały nic nie rozumiałem.-powiedziałem.-Rick zabił ojca, pobił matkę i Vanesse. A mi odciął lewą dłoń i teraz mam protezę. 
-To okropne.-powiedziała Bloom-A ten wilk i ten kryształ?
-Wilka nie spotkałem już nigdy więcej, a kryształ nosze zawsze na szyi. 
-Aha.
-No więc. Twoja kolej.
-A nie mam tak ciekawej historii jak ty. 
-Ej, obiecałaś coś.
-No dobra. Za bardzo nie pamiętam mojego dzieciństwa z rodzicami, po większość swego życia spędziłam na byciu w Imperium, po jestem wrażliwa na Moc. 
-Aha. A ty i Han?
-Rodzeństwo przyrodnie.-powiedział Han, siadając obok Tink.
-Ten sam tatuś, ale inna mamusia.-powiedziała Bloom.
-Czemu nie spicie?
-Ja robię sobie czasami małe nocne spacerki.-powiedziałem.
-A ja nie mogłam spać, a ty Han?
-Jej Wysokość, mnie wygoniła z pokoju. Bo uważa, że ja chrapie.
-Yhym.


(Benjamin P.O.V)

-Bloom.-powiedziałem przebudzając się-Bloom!
Otworzyłem oczy, wstałem do pozycji siedzącej i rozglądnąłem się po pokoju. Jej łóżko było puste.
-Mam nadzieje, że jak wyszła to wzięła ze sobą komunikator.-wziąłem małe coś z szafki nocnej-Odbierz.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i piąty. Gdy nagle rozsunęły się drzwi pokoju. Osoba która weszła nie zapaliła światła.
-Bloom?-powiedziałem, na co osoba wystraszyła się nie co.
-Tak?-powiedziała Bloom, odwracając się do mnie.
-Gdzie byłaś?
-A poszłam sobie na spacerek. A co?
-Nic.
-Dobranoc.
-Tink, czekaj!
-Czy coś się stało?
-Chodź tu do mnie.
Brunetka położyła się obok mnie, wtulając się w moje ramie.




----------------------------------------------------
Rozdział czternasty!!! Yupi!
NMBZW!!!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz