poniedziałek, 9 lutego 2015

17. ,,To koniec!!!''




(Benjamin P.O.V)

-Natalie?-powiedziała Bloom.
Czułem jej wzrok na sobie, jej i Jake’a. 
-Kim jest Natalie?
Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na moje dłonie.
-To moja narzeczona.-powiedziałem.

(Bloom P.O.V)
-To moja narzeczona.-powiedział Benjamin.
Wszystko we mnie pękło, a najbardziej.  Serce.  Czułam jak łzy podchodzą mi do oczu.  Bądź dzielna, Bloom. Nie możesz mu pokazać, że jesteś załamana. Po prostu daj radę, choć na te kilka minut. Zareaguj spokojnie.
-Narzeczona. To po co do cholery jesteś ze mną?!
Ej, Tink miało być spokojnie.
-To nie tak.-powiedział Ben, stając naprzeciw mnie.-Jjja… uciekłem z domu, gdy dowiedziałem się o małżeństwie z Natalie.
-To jak do jasnej Anielki ona jest twoją narzeczoną, skoro niby jej się nie oświadczyłeś?!
-To dlatego, że…
-Nic nie mów! Miałam być tylko zabawką, przed weselem!
-Bloom, to nie tak…
-A jak jest?! Bo ja myślę, że mnie oszukałeś,Slava!
-Bloom, ja…
-To koniec!!! Nie chce cię znać!
Wybiegłam z Sali Trenigowej i wpadłam na kogoś.
-Przepraszam.-powiedziałam, próbując przejść obok osoby na którą wpadłam, ale nie mogłam, bo ta osoba złapała mnie za rękę.
To osobą był Luke.
-Bloom, czy coś się stało?-powiedział  Luke, patrząc czule swoimi niebieskimi paczadałkami na mnie.
-Nie nic.-powiedziałam.
-Jesteś pewna? Po wolę wiedzieć najpierw ja co się stało, zanim Mara pójdzie ubić Ben’a.
-Wszystko słyszałeś?
-Słowo w słowo.







_______________________________
Hihihihhi :3 Rozdział ;)
NMBZW!!!



sobota, 10 stycznia 2015

16.Paper Plane






(Benjamin P.O.V)

 Oddzielenia moich pięści z twarzy Jake, zajęło Bloom około dwanaście minut. 
-Uważasz, że rzucanie się pięściami do ludzi to dobry pomysł?-powiedziała Bloom, patrząc na mnie, domagając się wyjaśnień z mojej strony.
-To, że nie chce żebyś znała jego prawdziwe życie.-powiedział Jake.
Bloom znów skierowała wzrok na mnie.
-Prawdziwe życie.-powiedziała Tink.
-Tink...-zacząłem.
-Posłucham jakie jest twe prawdziwe życie, Slava.
-Nie chcesz.-powiedziałem.
-Chce.
-Właśnie, że nie chcesz!
-Czemu uważasz, że nie chce?
-Bo mnie znienawidzisz jak poznasz moją historie i bbb-będę musiał ww-wrócić do Natalie.
-Natalie?


(Luke P.O.V)

-Możesz przestać żreć te chrupki serowe?-powiedziała Mara.
-Co ty w nim widzisz?-powiedziała Juliet.
-Zadałam jej to pytanie ze sto razy.-powiedziała Elen.
-Ej! Ja was słyszę!!!-powiedziałem.
-Dobrze, że masz słuch.-powiedziała Juliet.
-Pójdę poszukać Bloom i Bena.-wstałem z łóżka i podszedłem do metalowych drzwi.






_____________________________________________________
Wiem, wiem, wiem! Że jest krótki. 
Ale przynajmniej jest.
Więc miłego czytania!!!
NMBZW!!!

sobota, 29 listopada 2014

N-O-V-I-C-E

Utworzyłam nowego bloga, na którym będą wpisywane informacje o rozdziałach. 
Oto linik:
Mam nadzieje, że pomoże on i wam i mnie.
Do następnego postu!!!

niedziela, 23 listopada 2014

15. Goście z Naboo





(Bloom P.O.V)

Gdy się obudziłam, poczułam, że jestem uwięziona w objęciach Slava'y. Zaśmiałam się. Brunet podniósł leniwie  lewą powiekę i uśmiechnął się do mnie.
-Dzień dobry.-powiedział, całując mnie w nos.-Jak się spało?
-Dobrze.-przywarłam ustami do jego ust,
-Ekhm. Wybaczcie, że wam przeszkadzam.-usłyszałam jakiś kobiecy głos.
Ja i Ben spojrzeliśmy w miejsce gdzie wydobywał się ten głos. Głos należał do wysokiej blondynki.
-Juliet.-powiedział Ben.
-Też za tobą tęskniłam, mój ty mały braciszku.

(Luke P.O.V)

Siedziałem na moim łóżku, jadłem chrupki serowe i patrzyłem jak Mara nokautuje jakiegoś  bruneta, który wparował do naszego pokoju.


(Mara P.O.V)

I miej tu pożytek z faceta. Smaczne te chrupki, Wieśniaku?
-Maro, puść go.-usłyszałam głos Nate'a.
Spojrzałam na Nathan'a, zanim stali Ben, Bloom, Leia i jakaś blondynka.
-Zadowolony?-puściłam bruneta, Luke nadal jadł te chrupki serowe.
-Dopiero co przylecieliśmy tu, a ty Jake, już dziewczyna nad tobą góruje.-powiedziała chichocząc blondynka.
-Hahaha, bardzo śmieszne, Juliet.-powiedział Jake.
-To jest Jake Fox i Juliet Slava.-powiedział Nate.
-Bennii, nie cieszysz się ze siostrzyczka do ciebie przyjechała?-powiedziała złośliwie do Benjamina.
-Nie widzisz?-powiedział Jake-Aż skacze ze szczęścia.


Kilka godzin później...

(Ben P.O.V)

-Powiem jedno: chyba Juliet za tobą nie przepada.-powiedziałem.
-Wiem.-powiedziała Bloom.
-Madame.-na sale treningową, przylazł Fox i pomógł Bloom w układaniu łuków.
Gdy Jake złapał Bloom w tali. Czy on nie widzi, że ja tu jestem? I to co zrobił mnie wkurzyło? 
-Wybacz, Jake.-powiedziała Tink, uwalniając się z jego objęć-Ale jestem już przez kogoś zajęta.
Brunetka spojrzała na mnie i gdy nasz wzrok się spotkał, uśmiechnęła się. Odwzajemniłem jej uśmiech.
-Ty i Ben?-powiedział Jake.-Na prawdę? Ty i on?
-Tak.
-Wiesz kim on jest?-Jake stanął twarzą w twarz z Bloom.
-Jake, zostaw ją.-podeszłem do nich, próbując odciągnąć Bloom od Jake'a.
-Należy do najbogatszych rodzin na Naboo.-powiedział Jake-Jesteś tylko zabawką dla niego, on ma narzeczoną.
Nie była to sekunda gdy uderzyłem Jake'a w twarz. Na co Jake mi oddał kopnięciem w piszczel. Zaczęliśmy się bić.



_____________________________________________
Rozdział piętnasty jest. 
Przeprasza, że taki krótki, ale brak weny :c



sobota, 20 września 2014

14. Nate



(Bloom P.O.V)

Obudziłam się.  Była godzina trzecia nad ranem.  Obróciłam się na lewy bok. Próbowałam zasnąć,  na próżno.  Wstałam,  ubrałam buty i następnie pocałowałam Ben'a w nos.  Na co on pomrukną przez sen.  Wyszłam z pokoju i udałam się do sali treningowej.  W sali treningowej, zauważyłam Nate, ćwiczącego strzelectwo.
-Czemu nie śpisz?-powiedział Nate, gdy podeszłam do niego.
-Nawet się nie odwróciłeś, a wiesz, że ktoś tu jest.-powiedziałam.
-Jestem czujny.
-Aha.-usiadłam na stoliku.
-Co?
-O co ci chodzi?
-Tak dziwnie na mnie patrzysz.
-Jak widzisz mój wyraz twarzy?
-Przeczuwam.
-Wrażliwy na Moc jesteś czy co?
-Nie. Raczej nie.
-Raczej???
Nate westchnął i odwrócił się do mnie przodem.
-Opowiedz o sobie. Mamy czas.-powiedziałam, siadając po turecku.
-Ale jak ja ci opowiem o sobie, to ty masz osobie.
-Oki.-uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka, na co Nate wybuchł śmiechem.
-Tak więc. Pochodzę z Yavin IV, mam starszego brata Rick'a i młodszą siostrę Vanesse.


(Nate  P.O.V , gdy miał 7 lat)

Bawiłem się z młodszą siostrą na podwórku. Gdy nagle straciłem Vanesse z oczu. Rozglądałam się, szukając gdzie ona może być. Nigdzie jej nie widziałem. Zacząłem panikować. Gdy nagle zobaczyłem białego wilka, mój i wilka wzrok spotkał się.
,,Chodź za mną.'' Usłyszałem jakiś głos w mojej głowie.
-Wilku.-powiedziałem, idąc za wilkiem.
,,Zwą mnie Naveen. A ciebie, mały chłopce?''
-Nathan, ale wole Nate.
,,Podarunek. To oznacza twe imię, nieprawdaż?''
-Ccc-cchyba t-ttak.
,,Twa siostra jest w domu. Zabrał ją twój brat.''
-Rick?
,,Tak. Jesteśmy na miejscu.''
Była to jaskinia, w tej jaskini znajdowały się kolorowe kryształy.
,,Weź jeden.''
-Nie powinnęm.
,,Weź. To prezent od mojego stada.''
Wziąłem niebieski krysztalik i wyszłem z jaskini. Nagle znalazłem się na podwórku przed domem. Wbiegłem do domu i zobaczyłem moja matkę i siostrę płaczące nad ciałem mojego ojca. A Rick miał blaster w rękach.
-Nate!-krzyknęła moja mama.


(Nate P.O.V obecnie)

-Byłem mały nic nie rozumiałem.-powiedziałem.-Rick zabił ojca, pobił matkę i Vanesse. A mi odciął lewą dłoń i teraz mam protezę. 
-To okropne.-powiedziała Bloom-A ten wilk i ten kryształ?
-Wilka nie spotkałem już nigdy więcej, a kryształ nosze zawsze na szyi. 
-Aha.
-No więc. Twoja kolej.
-A nie mam tak ciekawej historii jak ty. 
-Ej, obiecałaś coś.
-No dobra. Za bardzo nie pamiętam mojego dzieciństwa z rodzicami, po większość swego życia spędziłam na byciu w Imperium, po jestem wrażliwa na Moc. 
-Aha. A ty i Han?
-Rodzeństwo przyrodnie.-powiedział Han, siadając obok Tink.
-Ten sam tatuś, ale inna mamusia.-powiedziała Bloom.
-Czemu nie spicie?
-Ja robię sobie czasami małe nocne spacerki.-powiedziałem.
-A ja nie mogłam spać, a ty Han?
-Jej Wysokość, mnie wygoniła z pokoju. Bo uważa, że ja chrapie.
-Yhym.


(Benjamin P.O.V)

-Bloom.-powiedziałem przebudzając się-Bloom!
Otworzyłem oczy, wstałem do pozycji siedzącej i rozglądnąłem się po pokoju. Jej łóżko było puste.
-Mam nadzieje, że jak wyszła to wzięła ze sobą komunikator.-wziąłem małe coś z szafki nocnej-Odbierz.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i piąty. Gdy nagle rozsunęły się drzwi pokoju. Osoba która weszła nie zapaliła światła.
-Bloom?-powiedziałem, na co osoba wystraszyła się nie co.
-Tak?-powiedziała Bloom, odwracając się do mnie.
-Gdzie byłaś?
-A poszłam sobie na spacerek. A co?
-Nic.
-Dobranoc.
-Tink, czekaj!
-Czy coś się stało?
-Chodź tu do mnie.
Brunetka położyła się obok mnie, wtulając się w moje ramie.




----------------------------------------------------
Rozdział czternasty!!! Yupi!
NMBZW!!!







piątek, 5 września 2014

13. Rebelia


Mara, Luke, Bloom i Ben, zostali otoczeni przez nieznanych im żołnierzy. Jeden z nich. Podszedł do nich. Był to szatyn o zielonych oczach. Johnny Black, dowódca rebelii zimskiej.
-No kogo my tu mamy.-powiedział Johnny-Sam Benjamin Slava. Co cię sprowadza w nasze skromne progi?
-Black. Milutki do ostatniej deski.
-Ha ha! Och Slava, ty jak coś powiesz. A propo, co tu robią gwardziści Nate Swan'a i ty wśród nich?
-Och, zamknij się!
-Ben.-powiedziała Bloom, łapiąc Bena za dłoń.
-Och, moja droga.-powiedział Johnny-Myślisz, że on cię kocha? Haha! On tylko cię wykorzystuje, nic do ciebie nie czuje. Biedactwo. Biedna, Bloom.
-Skąd znasz moje imię?
-Ech...Nate, mnie po was przysłał.-powiedział Black, uderzając Ben'a końcem blastera.
Młody Slava, stracił przytomność.
-Ben!-powiedziała Tink, łapiąc go-Czemu mu to zrobiłeś?!
-Dla jego dobra.
-Jesteś okropny.
-Wybacz złotko, ale ja nie jestem z Imperium tak jak ty i twoja przyjaciółka.
-Nie jestem już w Imperium!
-Ach. To szkoda. 



(Benjamin P.O.V)

Otworzyłem oczy, byłem w jakimś nieznanym mi miejscu. Próbowałem usiąść, ale każda próba powodowała ból głowy. Rozejrzałem się, jak było to możliwe.  Obok łóżka, na krześle siedziała kobieta. Która cały czas na mnie patrzyła i po chwili uśmiechnęła się do mnie. Skądś ją znam. Tylko z skąd?
-Obudziłeś się, wreszcie .-powiedziała kobieta.
-Jak długo spałem?
-Z trzy dni.
-Wybacz, że tak się spytam. Ale kim jesteś?
Z twarzy brunetki zniknął uśmiech.
-Nie pamiętasz mnie?-powiedziała brunetka, siadając na łóżku.
-Nie. Chyba. Nie wiem.
-Jestem Bloom. Bloom Solo.
Bloom Solo. To nie ta co prawie bym zabił? To ta która muskała ustami, moich ust?
-Zmieniłaś się po tych trzech dniach.
-To, że ścięłam włosy?
-Może?
-Przestań.
-Ale co mam przestać?
-No to jak się na mnie patrzysz.-nasze nosy się stykały.
-A co w moim patrzeniu jest złe?
-Wygląda to jak byś chciał mnie czytać jak otwartą księgę.
-Ja cię nie czytam. Ja cię zgaduje.
Nasze usta złączyły się w pocałunek. Jej ręce powędrowały do moich włosów. 



(Mara P.O.V)

-Ile ona będzie siedzieć u tego Slavay?-powiedziałam.
-Nie potrzebnie się martwisz.-powiedział Luke.
-Blondasku. Widziałeś na jego aktach i filmach kim on naprawdę jest.
-To, że jest wojownikiem ognia i pionkiem Rick'a Swan'a. To nie znaczy, że może się on zmienił.
-A jeśli nie? I co jeśli oplata sobie Tink wokół palca?
-Skarbie, uspokój się.
-No ale...
-Troszczysz się o Bloom. Wiem.-pocałował mnie w policzek.
A nie mówiłam jeszcze. Ja i Luke jesteśmy parą od wczoraj. Czy to nie wspaniale? A jeszcze coś. Elena i Nate się chajtają z dwa dni! Ale jeszcze nie mam sukienki! A ty czemu tak na mnie paczasz Skywalker? Ej, ej. Chciałeś buziaka? Czemu nie mówiłeś? No ktoś czasem musi zrobić pierwszy krok.



______________________________
Proszę oto rozdział trzynasty.
NMBZW!







niedziela, 31 sierpnia 2014

12. Motylki w brzuchu?



Luke poczuł, że ktoś składa pocałunki na jego ustach. Otworzył oczy, zobaczył twarz kobiety o rudych włosach. Była to Mara. Mara zaczęła się odsuwać.
-Hm. Chciałam się poczuć jak Bloom.-powiedziała Mara, delikatnie się uśmiechając.
Oboje czuli jakieś ciepło i przyjemne uczucie w środku.
-Dzięki.-powiedział Luke, siadając po turecku.
-Nie ma za co.
 Skywalker uśmiechnął się i następnie przytulił się do Mary.
-Tą wizje którą widziałaś. To ona może się zmienić?
-Może.
-Czy czujesz jakieś ciepło w ciele?
Młoda Jade zawahała się. Nie była pewna czy czuje jakieś ciepło.
-Nie, raczej nie.-powiedziała rudowłosa.
-No,no,no.-Mara i Luke usłyszeli czyjś głos i bicie brawo.
Odwróciła się i zobaczyła Bloom i Benjamina, który znów miał ręce skute w kajdankach.
-Co ja tu widzę.-powiedziała Bloom.
-On sam!-powiedziała Mara.
-Ta-a, jasne.
-To tylko czysty przypadek, że on się do ciebie przytula.-powiedział Benjamin.
Bloom uśmiechnęła się do Benjamina, a Luke odsunął się od Mary.
-Bloom!-powiedział Luke.
-Cześć.
-Co was tak długo nie było?
-Byliśmy.-powiedział Ben, gdy Tink ściągała mu kajdanki.-Patrzyliśmy się jak  wymieniacie się śliną.
-Co?-powiedziała Mara, wstawając na równe nogi.
-No tak.
-JAK JA CIĘ DORWE SLAVA! TO WŁASNA MATKA CIĘ NIE POZNA!-Mara chciała się rzucić na Ben'a z pazurami, ale Luke ją powstrzymał.
-Maro, uspokój się.
-Właśnie, Maro. Blondasek ma racje uspokój się.
-Ben...-powiedziała młoda Solo.
-Co?
-Zostaw ją już.
-Dobra!-Slava pocałował Bloom w policzek.
Luke puścił Marę i razem z otwartymi buziami patrzyli na Ben'a i Bloom.
-Czy my czegoś nie wiemy?-powiedzieli równocześnie Luke i Mara.
-A coś macie wiedzieć?-powiedział brunet.
-Tak i to dużo!
-Więc zadawaj pytania!
-Uspokójcie się!-powiedziała Tink, próbując rozdzielić Ben'a i Mare.
-Ej, spójrzcie.-powiedział Luke.
-Co?-powiedzieli równocześnie Bloom, Ben i Mara.
Spojrzeli i zobaczyli, że są otoczeni przez żołnierzy celujących do nich.
-No pięknie.-powiedziała Bloom.


___________________________
Rozdział! Tak wiem krótki, bo brak weny :(
Ale już jest.
NMBZW!