Luke, Bloom, Han i Mara
Luke wraz z Bloom usłyszeli oklaski, od razu od siebie się odsunęli i zobaczyli kto im klaskał. Był to Han.
-Brawo, kochani. Brawo.-powiedział Han.
-Solo! Znalazłeś ich?-ktoś krzyknął z dołu.
-Tak znalazłem ich! Chodź tu!-odkrzyknął Han, komuś na dole.
Słychać było kroki, gdy nagle pojawiła się postać w rudych włosach. Była to Mara.
-Uch. Co za ulga. Bloom jesteś cała i zdrowa.-powiedziała Mara-On jej nic nie zrobił?
-Tylko całował ją w usta.-powiedział Han.
-Co?!-powiedziała Mara.
-Wiem, tylko co widziałem.
Mara podeszła do Bloom.
-Naprawdę nic ci nie jest?-powiedziała Mara kładąc swoją rękę na czoło Bloom-Jesteś blada i masz gorączkę!
-Nic mi nie jest.-powiedziała Bloom wstając.
-Maro, jej nic nie jest. Daj mi porozmawiać z siostrą.
-Siostrą?-powiedział Luke.
-Maro. To twoja sprawka?-powiedziała Bloom
-Częściowo tak, to był pomysł Eleny.
Bloom westchnęła.
-Tylko w cztery oczy?-powiedziała Bloom.
-Tylko w cztery.-powiedział Han.
-Dobra. Chodź Skywalker, zostawimy ich samych.-powiedziała Mara-Tylko do moich ust się nie zbliżaj.
-Okey.-powiedział Luke.
Gdy Luke i Mara, zniknęli z oczów Bloom i Hana. Han podszedł bliżej do Bloom.
-Strzelam, że cię to dziwi.-powiedziała Bloom.
-Troszeczkę.-powiedział korelianin.
-Może do...
-Dlaczego nigdy, mnie nie szukałaś?-powiedział Han wchodząc Bloom w słowo.
-Szukałam cię. Zaczęłam szukać cię kiedy miałam 16 lat, wtedy dowiedziałam się, że mam brata. Co dziennie, poszukiwania były na próżno. Co dziennie wmawiałam sobie, że cię odnajdę.
-Znałaś moje akta, strasznie dobrze?
-Tak. Miałam dostęp do papierów w akademii.
-Dlaczego, wtedy nie zaczęłaś?
-Nie byłam pewna.
Po policzkach Bloom spływały łzy.
-Nie płacz.-powiedział Han ocierając łzy z twarzy Bloom.
-Nie mogę!-powiedziała Tink wtulając twarz w klatkę piersiową Hana.
***
-Mówiłam jej, zbliż się do niego. A ona musiała inaczej to zrozumieć.-powiedziała Mara.
-To moja wina, nie jej.-powiedział Luke.
-Dobrze wiedzieć, że się przyznajesz.-powiedziała Mara.
Nagle z góry było słychać krzyk. Mara, z pod sukienki wyciągnęła miecz świetlny i go odpaliła. Klinga zaświeciła się na fioletowo. Mara zaczęła biec na górę, Luke bieg za nią w ręce trzymał blaster. Gdy przybiegli na miejsce. Zauważyli, że Bloom wraz z Hanem są otoczeni przez siedmioro mężczyzn. Bloom trzymała kurczowo swój miecz świetlny, Han trzymał blaster.
-A Chewi mówił, że to zły pomysł brać blaster ze sobą, a jednak się przyda.-powiedział Han strzelając jednemu mężczyźnie w głowę.
-Zostawcie nam coś!-powiedziała Mara obcinając jednemu przeciwnikowi rękę.
-Jasne! Bierzcie ile wlezie!-powiedziała Bloom obcinając głowę mężczyźnie który najwidoczniej wkurzył Bloom.
-Odwrót!-krzyknął jeden z żywych.
Dwóch uciekło, jednemu nie udało się uciec. Han złapał go za fraki (za bluzkę) i podniósł do góry.
-Kim jesteś? I dla kogo pracujesz?-powiedział Han.
Elena i Leia
-Han mówił, że ją znaleźli.-powiedziała księżniczka Leia.
-Nie ma ich od 7 minut.-powiedziała Elena.
-Wybaczcie, za spóźnienie, ale mieliśmy małą przeskodę.-powiedział Han rzuczając na ziemię jakiegoś mężczyznę.
-Kto to?-powiedziała Elena.
-Jak wiemy, pracuje dla niejakiego łowcy Rick'a Swan'a.-powiedziała Tink.
-Rick?-powiedziała Elena.
-Tak.-powiedziała Tink.
-Rick jest łowcą nagród, więc poluje na Hana.-powiedziała Vanessa.
-Vanesso, co ty tu robisz?-powiedziała Elka.
-Podsłuchiwałam waszą rozmowę. Nie miej do mnie za złe pani Eleno, ale muszę.-powiedziała Vanessa.
-Dobra. Chodźmy na ten bal.-powiedziała Elka.
-To niemożliwe.-powiedziała Vanessa.
-Jak to?-powiedziała Leia.
-Córka władzy zachorowała na straszną chorobę, tuż przed balem.
-Skąd to wiesz?-powiedział Luke.
-Mój brat Nathan, pracuje w straży panny Sun i mi powiedział, żebym przekazała Elenie, że ma się nie zwłocznie przybyć do pałacu, jak najszybciej.
-No cóż. A miał być to wspaniały wieczór. Idziemy się przebrać.
Rodzeństwo Swan
-Stać! Ktoś wy?-powiedział jeden z strażników.
-Jestem Elena Blue, zostałam wezwana do pałacu. A to są moi towarzysze.
-Nie wolno mi was wpuścić.-powiedział strażnik.
-Nate!-krzyknęła Vanessa.
Czarno włosy mężczyzna odwrócił głowę szukając osoby.
-Vanessa.-powiedział czarno włosy mężczyzna-Oni są ze mną.
-Wybacie za nie rozumienie.-powiedział strażnik.
-Nic się nie stało.-powiedziała Elka.
Vanessa podbiegła do brata i go przytuliła.
-Dawno się nie widzieliśmy.-powiedział Nathan-Urosłaś.
-Ciebie miło też widzieć, minęło trzy lata.-powiedziała Vanessa.
-Na cieszyć się sobą możecie później.-powiedziała El-Po co nas wezwałeś.
-Was?-powiedział Nathan.
-Tak nas. Czyli mnie i moich towarzyszy.
-To jest Han Solo.-powiedziała Vaness wskazując na Hana-Ten włochaty to Chwebacca. Niska brunetka to księżniczka Leia Organa. Te dwie rudowłose, ta wysoka to Bloom Solo, a ta trochę od niej nisza to Mara Jade, a ten blondyn...
-Blondynek.-powiedziała Mara.
-Maro...-powiedziała Bloom.
-Luke Skywalker.-powiedział Luke.
-Czyli blondynek.-powiedziała Mara.
-Ja chyba rzucę się pod ścigać.-powiedziała Tink.
-Miło was poznać.-powiedział Nate-A teraz chodźcie za mną.
***
-Droga, Ashoko, przybyli ci którzy mają sprawdzić stan panny Sun.-powiedział Nathan.
-Dobrze. Ale wejdę z wami.-powiedział Ashoka.
Ashoka otworzyła drzwi do komnaty ,,księżniczki'', na łóżku leżała kobieta, o złocisto-rudych włosach.
-Panienko.-powiedziała Ashoka.
Dziewczyna odwróciła głowę w prawo i spojrzała swoimi zielonymi oczami, na wszystkich którzy byli w jej pokoju. Tylko jeden z przybyłych w jej komnacie najbardziej ją interesował. Był to Han. Han najwidoczniej rozpoznał ją.
-Han.-powiedziała złocisto-ruda kobieta leżąca na łóżku.
-Nie, nie. Przecież ona nie żyje. To nie może być Bria!-pomyślał Han.
Dziewczyna spojrzała na Han ze smutkiem.
-Han nie poznajesz mnie?.-powiedziała córka władzy-To ja Bria.
_______________________________________________________________
Wiipeeee!!! Udało mi się napisać!
NMBZW!
PS. Nasza szanowna pani Tano się pojawiła. :)